Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2017

Bóg się rodzi (bez cenzury!)

Koleżanka opowiadała mi kiedyś, jak była na ślubie znajomego ze swojej wspólnoty. Był drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia. Kapłan, z natury porywczy i wyrażający się bardzo bezpośrednio, donośnie i z mocą mówił kazanie (podkreślam, kazanie ślubno-bożonarodzeniowe – moment podniosły, dostojny i jakże uroczysty!). Uwaga, cytuję: „Wy myślicie, że Panu Jezusowi w tym żłobku to tak dobrze było?! A On wśród gówien leży! Wśród gówien On tam leży!”  (koniec cytatu) … no właśnie. Żłóbek. Pięknie wygląda w kościołach, może i w małych szopkach w naszych mieszkaniach. Dzieciątko Jezus pewnie uśmiecha się delikatnie i już błogosławi małą rączką, ubrany w śliczną bielusieńką szatę. Takie to ładne, czyste, porządne i schludne. Takie śliczne. Urocze. „A On wśród gówien leży!” …zakrzyknąłby tamten Kapłan. Wiele lat mojego życia wydawało mi się, że mam „przesrane”. Relacje w domu nie za dobrze się układały. Miałam ogromne trudności w nawiązywaniu rel

pociąg (do życia)

Bardzo dużo podróżuję. Nie ma miesiąca, abym nie wsiadła do pociągu czy Polskiego Busa, aby przemieścić się z jednego miasta w Polsce do kolejnej miejscowości. W drodze spotykam różnych ludzi, doświadczam przeróżnych perypetii, spotykają mnie przeróżne - mniej lub bardziej ciekawe - sytuacje. Pociąg relacji Gdańsk Oliwa - Kraków Główny odjechał wczoraj bez minuty spóźnienia. W Warszawie Zachodniej zaczęło się coś psuć. Jakiś wagon trzeba było odłączyć, ludzie mieli poprzemieszczać się do innych przedziałów. Zrobił się chaos oraz ponad 35 minut opóźnienia. Potem maszynista zaczął nadrabiać stracony czas. Spodziewany czas dotarcia do Krakowa (a nawet do Przemyśla) skrócił się do 15 minut opóźnienia, by następnie... znów coś się zepsuło. Ostatecznie wylądowałam w Krakowie z 40-minutowym opóźnieniem. W drodze, na przemian, rozmawiałam z ludźmi w przedziale i spałam. Gdy na pewnej stacji wysiedli moi kompani podróży, zrobiło się... zimno. A może i wcześniej było, ale nie zwracałam

Celebracja kawy

Gdy się budzę, najpierw idę umyć twarz i zęby, następnie nastawiam kawę w ekspresie i robię sobie śniadanie. Pierwsza jest kawa. Ostatnio mania bio-sklepowa, kawa smaczna: pomarańczowa, o smaku brulee, z orzechem laskowym, toffee. Od wyboru do koloru? I gdy tak piję rano, myślami biegnąc do poprzedniego dnia, jedząc śniadanie i - w międzyczasie - odpisując na zaległe wiadomości... Pan Bóg przychodzi.  W tym moim zmęczeniu i niedospaniu, w historii mojego życia, w niedopitej w pośpiechu kawie...  I moje życie może mieć rożny smak - jak różna może być kawa. Może być gorzka - jeśli przesadzę w ilości ziaren. Może być słodka - jeśli dodam do niej choć odrobinę cukru. A może być też niezdatna do picia - jeśli ją przypadkiem posolę. I choć kofeina sama w sobie stawia mnie na nogi, to w dużej mierze ode mnie samej zależy, jak poczuję się, pijąc ją. Nie lubię pić w pośpiechu.  Nie lubię pić w innym kubku niż mój ulubiony, który dostałam od najważniejszego dla mnie człowieka.

Zlikwidujemy te bariery

1) Jeszcze nikt nie postawił takich wysokich wymagań co do barier architektonicznych, jak Izajasz; nawet Unia Europejska nie ma takich standardów! 2) Czy Bóg jest niepełnosprawny? 3) Na czym polega duchowość wolontariatu i parę innych rzeczy w kolejnym video dla Drabiny Jakubowej . No i jeszcze moje najlepsze życzenia dla wszystkich wolontariuszy - z okazji Waszego święta, z okazji, że mamy adwent, z okazji, że idą Święta!

błogosławieni niemądrzy :)

Błogosławieni, którzy potrafią się śmiać z samych siebie - będą mieć ubaw do końca życia. ks. Jan Twardowski - Proszę, pójdź ze mną do łazienki - prosi mnie niewidoma Monika - chcę umyć zęby. - Jasne, chodźmy. Monika dotknięta została chorobą genetyczną - zespołem Rubinsteina-Taybiego. Gdy miała 5 lat, zupełnie straciła wzrok. Mimo wszystko ciągle modli się o jego przywrócenie. I za zmarłych z rodziny... Sama mieszka w domu pomocy społecznej. Wchodząc z nią do łazienki, szepnęłam nieśmiało: - Zapalę pani światło. - Ale ja nic nie widzę! - krzyknęła trzydziesto-kilkuletnia kobieta.  No fakt... Ale ja teraz też nie... Z Kamilem można swobodnie porozmawiać poprzez symbole Blissa, dzięki którym się komunikuje. Lubi żarty słowne i 'robić ludzi w konia'. W pewnej chwili, nie mogąc przestać się śmiać, na kolejny żart Kamila, zareagowałam spontanicznie, krzycząc: - No chyba cię pogięło. Zaczął się śmiać. Przecież ręce i nogi, bardzo spastyczne i... wygięte. Ef

Babel - największe upośledzenie ludzkości

…tak ponad pół wieku temu napisał C. K. Bliss - twórca systemu symboli, używanego dziś jako jednej z metod komunikacji alternatywnej i wspomagającej z osobami z zaburzeniami mowy (tzw. „symboli Blissa”). Takie zastosowanie nie było co prawda w początkowym zamyśle twórcy. Symbole miały stać się  „logicznym pismem dla nielogicznego świata”, miały umożliwić komunikację pomiędzy osobami różnych narodowości, bez konieczności uczenia się obcego języka, miały wprowadzić jasność do literatury naukowej, demaskować demagogie i kłamstwa – czyniąc język jasnym, przejrzystym, logicznym. Na pierwszej ulotce promującej książkę „Semantography”, w której zawiera się pełen opis systemu, możemy przeczytać: „100 symboli by przezwyciężyć Babel – w czytaniu, pisaniu i myśleniu”. A jeden z podrozdziałów opasłej księgi nosi tytuł:   „Babel – największe upośledzenie ludzkości.” ... Babel. Ludzie chcieli zbudować wieżę, która dosięgnie swoim wierzchołkiem nieba. Bóg jednak zobaczył ich pychę, pragnie

Wydobyć aromat

Zanim napijesz się kawy, jej ziarna muszą przejść dług ą drogę. Od zasiania, przez wzrost, kwitnienie, dojrzewanie, potem zbiór, suszenie, wypalanie. Wszystko to wymaga wiedzy, doświadczenia i trudu, aby zostało wykonane najlepiej, jak to możliwe. I wydawać by się mogło, że można już się ucieszyć sukcesem. Ale to jeszcze nie wszystk o. Za chwilę te ziarna o regularnym kształcie zostaną zmielon e na drobny pył. Nic n i e b ę dzie ś wiadczy ł o już o tym, jak wyglądały wcześniej. A jakby tego było mało, zostaną zalane, zatopione w gorącej wodzie. Przecież inaczej się nie zaparz ą . D opiero wtedy będzie się można cieszyć smakiem i aromatem, wydobyć z ziaren kawy to, co najlepsze. Są takie dni, kiedy czuj ę się jak ta kawa. Rozdrobniona, zmielona na drobny pył. Bez kształtu, który wcześniej z trudem wypracowałam, z którego już się zdążyłam ucieszyć (ale nie nacieszy ć ). Takie dni, kiedy łatwo się rozsypać, a potem trudno pozbierać. A korbka młynka zabieganej codzienno

99% dobroci Boga + 1% naszego wysiłku

Spełniają się najśmielsze pomysły. Pod warunkiem, że z Bogiem. Posłuchajcie tej niesamowitej historii o Opatrzności, o troskliwości Pana Boga i o dobrych sercach wielu ludzi! Projekt naszej zbiórki zapoczątkowany 3 lata temu możecie zobaczyć tutaj . A za kilka chwil zobaczycie też zdjęcia z pierwszej naszej wyprawy busem!!!