Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2019

Scenariusze dla "marnotrawnego"

Kto powiedział, że to musiało się udać? Wręcz przeciwnie. Mogło np. nie być głodu, tego kryzysu. Jakby pieniędzy nie zabrakło, to pewnie nigdy by nie pomyślał o wracaniu do domu, albo może by pomyślał, ale po takim długim czasie, że by się już nie umiał odważyć na spotkanie z ojcem. A jeśli jednak zapanował głód - pewnie mógł zaciągnąć kredyt - pętlę na szyję, smycz, która by go trzymała w "odległej krainie". Niewykluczone, że w końcu zostałby sprzedany w niewolę. Wtedy by nigdy nie wrócił. Biedę i samotność mógł pokonać jeszcze inaczej - wkraczając na drogę przestępczą mógłby powiedzieć: "Biada słabym! Ja muszę przetrwać, więc biorę siłą to, co mi potrzeba!" Jak by wtedy skończył? Na szubienicy, bez ręki, w lochu? A cofając się - gdyby przy podziale majątku doszło do kłótni, jak to bywa między niekochającym się rodzeństwem? Może uciekałby w poczucie, że został skrzywdzony, bo należało mu się więcej itp...? Może na odchodne usłyszałby przekleństwo r

IV niedziela Wielkiego Postu - Łk 15, 1-3.11-32

W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: "Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi". Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: "Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: „Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcz

Niby "NIC', a wszystko

"W miłości słowa nic nie znaczą, a raczej znaczą specyficznie..." Kiedy poznałam Kubę 3 lata temu, byłam pewna, że to "roślina" (jak ja nie znoszę tego słowa!), człowiek, który nic nie rozumie. Nie mówi, jest bardzo mocno sparaliżowany i spastyczny. W sumie, mimo 4 lat pracy z osobami z niepełnosprawnością, ciężko znaleźć mi kogoś bardziej sparaliżowanego... Nawet głową nie jest w stanie ruszyć...  A jednak - zaprzyjaźniliśmy się. Jakub urzekł mnie bystrością swojego umysłu i humorem, które pokazywał szczególnie w książce do komunikacji. Poza tym... nie musieliśmy naprawdę NIC mówić, aby się rozumieć. Przytulenie, bliskość, obecność. Zwykłe trwanie. Chęć rozmowy poprzez książkę. Jaźń przy jaźni.  Kiedy poznałam mojego chłopaka (obecnie narzeczonego, a już za kilkanaście dni - męża), często opowiadałam mu o tym, czego doświadczyłam na rekolekcjach Drabiny Jakubowej. Mówiłam o Dominice, Basi czy Kubie, których miałam okazję poznać. Opowiadałam o ró

Miej litość dla mnie, grzesznika! - Łk 18, 9-14

Jezus opowiedział niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: "Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”. A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony". Łk 18, 9-14 Miej litość dla mnie, Panie, miej litość. Nie mam się czym pochwalić przed Tobą jak faryzeusz. Patrzę na swoje życie i nie śmiem nawet oczu wznieść ku niebu. Gdyby nie Twoja łaska, upadałbym za każdym razem, gdy tylko próbuję się podnieść. To Ty, P

Kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie - Łk 11, 14-23

Jezus wyrzucał złego ducha z człowieka, który był niemy. A gdy zły duch wyszedł, niemy zaczął mówić i tłumy były zdumione. Lecz niektórzy z nich rzekli: "Mocą Belzebuba, władcy złych duchów, wyrzuca złe duchy". Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba. On jednak, znając ich myśli, rzekł do nich: "Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali. Jeśli więc i Szatan z sobą jest skłócony, jakże się ostoi jego królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy. Lecz jeśli Ja mocą Belzebuba wyrzucam złe duchy, to czyją mocą wyrzucają je wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże. Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, to zabierze całą broń jego, na której polegał, i rozda jego łupy. Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a

Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota nie zmieni się w Prawie... - Mt 5, 17-19

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem, powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim". Mt 5, 17-19 Przyszedłeś wypełnić Prawo, Panie; nie znieść, zmienić, ale wypełnić. I każde Twoje słowo spełni się, każda Twoja obietnica zostanie dotrzymana, bo jesteś Bogiem wiernym i prawdomównym. A w sposób absolutny wypełnisz Prawo na krzyżu. I ja do tego wydarzenia przygotowuję się poprzez czas Wielkiego Postu. Bo i ja chcę wypełniać Prawo i swoim życiem uczyć tego innych. Ale boję się, Panie. Nie umiem być wierny, prawdomówny i wytrwały. Czasem chciałbym, żeby Twoje Pr

77 razy - Mt 18, 21-35

Piotr podszedł do Jezusa i zapytał: "Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy?" Jezus mu odrzekł: "Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby dług w ten sposób odzyskać. Wtedy sługa padł mu do stóp i prosił go: „Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam”. Pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował. Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: „Oddaj, coś winien!” Jego współsługa padł przed nim i prosił go: „Okaż mi cierpliwość, a oddam tobie”. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do wię

III Niedziela Wielkiego Postu - Łk 13, 1-9

W tym czasie przyszli jacyś ludzie i donieśli Jezusowi o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Jezus im odpowiedział:"Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, iż to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jeruzalem? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie". I opowiedział im następującą przypowieść: "Pewien człowiek miał zasadzony w swojej winnicy figowiec; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Rzekł więc do ogrodnika: „Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym figowcu, a nie znajduję. Wytnij go, po co jeszcze ziemię wyjaławia?” Lecz on mu odpowiedział: „Panie, jeszcze na ten rok go pozostaw, aż okopię go i obłożę nawozem; i może wyda ow

Dobry gospodarz - Mt 21, 33-43. 45-46

Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu: "Posłuchajcie innej przypowieści: Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna. Lecz rolnicy, zobaczywszy syna, mówili do siebie: „To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo”. Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc przybędzie właściciel winnicy, co uczyni z owymi rolnikami?" Rzekli Mu: "Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze". Jezus im rze

Bogacz i Łazarz - Łk 16, 19-31

Jezus powiedział do faryzeuszów: "Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie. U bramy jego pałacu leżał żebrak pokryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza. A także psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy cierpiąc męki w Otchłani, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: „Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i przyślij Łazarza, aby koniec swego palca umoczył w wodzie i ochłodził mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu”. Lecz Abraham odrzekł: „Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz w podobny sposób – niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A ponadto między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd nie przedostają się do nas”. Tamten rzekł: „Pro

Kto by chciał się stać wielkim, niech będzie waszym sługą - Mt 20, 17-28

Udając się do Jerozolimy, Jezus wziął osobno Dwunastu i w drodze rzekł do nich: "Oto idziemy do Jerozolimy: a tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą Go poganom, aby został wyszydzony, ubiczowany i ukrzyżowany; a trzeciego dnia zmartwychwstanie". Wtedy podeszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi synami i oddawszy Mu pokłon, o coś Go prosiła. On ją zapytał: "Czego pragniesz?" Rzekła Mu: "Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie". Odpowiadając zaś, Jezus rzekł: "Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?" Odpowiedzieli Mu: "Możemy". On rzekł do nich: "Kielich mój wprawdzie pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował". Gdy usłyszało to dziesięciu pozostałych, oburz

Uroczystość św. Józefa - Łk 2, 41-51a

Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy Jezus miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych.  Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami.  Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”.  Lecz On im odpowiedział: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział.  Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im pod

relacje, które niosą zdrowie

W moim życiu niczego mi nie brakowało. Miałam dach nad głową, jedzenie, byłam zdrowa i - po ludzku - powinnam być szczęśliwa. Tak, POWINNAM. A jednak "czegoś" mi brakowało... "Coś" sprawiało, że nie umiałam cieszyć się życiem. Wpędzało w poczucie smutku, za którym szło również napędzające mnie, niszczące wewnętrznie poczucie winy. POWINNAM być szczęśliwa, a jednak nie jestem... I w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że brakuje mi zdrowych, dobrych, pięknych relacji. Wszystko z zewnątrz wyglądało pięknie - w szkole dość dobrze się uczyłam, miałam indeks z filozofii, dostałam się na studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, dobrze mi nawet tam szło... Ale w środku? Przerażająca pustka. Niby nic nie brakowało, ale nie można było nazwać mnie szczęśliwą... Gdy poznałam osoby z niepełnosprawnością, zrozumiałam, że bogactwo nie polega na tym, że się dużo ma. Większość ludzi, podczas urodzin czy imienin, życzy mi zdrowia - "bo to najważniejsze", życzy szc

ZA ŻYCIEM

Podobno zaliczam się do grona tzw. „pełnosprawnych”... Na słowo „pełnosprawna” pojawiają mi się w głowie dwa skojarzenia... Pierwsze - „Pełna łaski” - Maryja. „Pełna łaski” to znaczy - otrzymała tyle, że już nie dało się więcej. Że już nie było niczego więcej, co dałoby się otrzymać. Gdyby zabrakło czegoś nawet najbardziej niepozornego, byłaby już… „niepełna łaski”. Znasz drugiego takiego człowieka jak Maryja? Drugie skojarzenie – to harcerstwo. Jak jesteś w harcerstwie, zdobywasz sprawności. A choćby udało Ci się nawet zdobyć wszystkie - można stworzyć kolejne. Wachlarz jest niewyczerpany. Zawsze jakiejś sprawności nie będziesz miał. Zawsze będziesz „niepełen sprawności”, „niepełno-sprawnościowy”, "niepełno...sprawny”? Podobno zaliczam się do grona tzw. „pełnosprawnych”… Pełnosprawny w wykonywaniu swoich obowiązków. Pełnosprawny w dążeniu do celu. Pełnosprawny w panowaniu nad swoimi emocjami w każdej sytuacji. Pełnosprawny w spełnianiu każdego marzenia. Pełnosprawny

Dawajcie, a będzie wam dane - Łk 6, 36-38

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, ubitą, utrzęsioną i wypełnioną ponad brzegi wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie". Łk 6, 36-38 Mam być miłosierny jak Bóg. Czyli kochać i przebaczać z serca tym, którzy mnie skrzywdzili. Mam być drogą, która prowadzi do Bożego Serca. Bez sądzenia innych, potępiania za zło i niegodne czyny. Moje serce ma odpuszczać, usta mają mówić: Wybaczam. Zadanie trudne i nie z tego świata. Lecz dziś budzi się we mnie myśl, że tak chcę; że będzie to moje postanowienie wielkopostne: nie sądzić, nie potępiać, odpuszczać i dawać. Bo ja – Boże dziecko – nie jestem z tego świata. Moja ojczyzna jest w niebie, przy Sercu Ojca. A drogę do tego Serca już znam. Miara, którą odmierza Bóg swoje dary,

II Niedziela Wielkiego Postu - Łk 9, 28b-36

Jezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dopełnić w Jeruzalem. Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwu mężów, stojących przy Nim. Gdy oni się z Nim rozstawali, Piotr rzekł do Jezusa: "Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza". Nie wiedział bowiem, co mówi. Gdy jeszcze to mówił, pojawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy weszli w obłok. A z obłoku odezwał się głos: "To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!" W chwili gdy odezwał się ten głos, okazało się, że Jezus jest sam. A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie opowiedzieli o tym, co zobaczyli. Łk 9, 28b-36 Na

Zobaczyć więcej

Zapytałam kiedyś niewidomego od urodzenia Krzysztofa:  - Krzysiek, w jaki sposób śnisz? Czy widzisz kolory? Jak to wygląda? - Wiesz co, śnię dotykiem. Śniło mi się kiedyś na przykład, że miałem duży ogon. To było dziwne. Bardzo chciałem usiąść, a nie mogłem, bo tyłek mnie bolał, a ogon rósł i przewracał mnie na plecy. Wszystko mnie bolało. Albo śniło mi się, że anioł ciągnął mnie do nieba za nogę. Czułem, jak mnie ciągnie, nawet rano mnie wszystko bolało. Gdy zawodzą oczy czy uszy, wtedy uwrażliwiają się kolejne zmysły. Nigdy nie jest tak, żeby człowiek stracił wszystko - zawsze ma jakieś zdolności, większe od jego niepełnosprawności! Myślę dzisiaj mocno o dwójce podopiecznych, których miałam okazję bardziej poznać - Basi i Kubie. "Po ludzku" są na przegranej pozycji. Na twarzy maluje się cierpienie. Nie mówią, siedzą na wózkach inwalidzkich, nie są w stanie właściwie 'nic' przy sobie zrobić - ręce i nogi są totalnie niesprawne. W każdej sferze życia są