Przejdź do głównej zawartości

Dobry żołnierz

"Weź udział w trudach i przeciwnościach, jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa" 2Tm 2,3. Łukasz kilka razy chciał ze mną "gadać". Coraz lepiej rozumiem jego mowę. Słowa, które z tak wielkim trudem wychodzą z jego ust, trafiają mnie prosto w serce. Nie ma czasu na owijanie w bawełnę, gdy każde zdanie kosztuje tyle wysiłku, więc Łukasz nauczył się celować w sedno.
"Jaki sens ma moje życie, jeśli siedzą na wózku, ludzie patrzą na mnie jak na problem, stanowię ciężar dla najbliższych?"

Można na takie pytanie powiedzieć, że Bóg chciał tego wszystkiego, że jakiś sens w tym widzi? Można mieć tyle odwagi, czy głupoty, żeby mówić mu o jego cierpieniu, skoro samemu się nie cierpi? Co ja tam mogę wiedzieć, żeby się wymądrzać...
Może źle zrobiłem, ale chciałem, żeby wracał do domu z misją. Wierzę, że nasi podopieczni z Brańszczyka w dziedzinie wiary są jak gladiatorzy, żołnierze z pierwszej linii frontu, gdzie walka jest najcięższa, a ponoszone ofiary są największe.
Jednocześnie stawka zwycięstwa jest wielka, ale to już będzie tajemnicą, tajemnicą Brańszczykowych spowiedzi.


Na FB, wśród komentarzy, przeczytałem, że Russel Crowe wymięka. Gladiator? Łukasz z pewnością staje się właśnie gladiatorem. Wrócił do domu, mierzy się teraz z wszystkimi lękami, które mu towarzyszyły na zakończenie turnusu. Radość spotkań z wolontariuszami się skończyła, skończyły się częste rozmowy, spacery, wizyty w kaplicy, śpiew, długie wieczory. Jemu zostaje szara codzienność i wózek. Nam wspomnienia zapisane światłem na matrycy aparatu.
Oczywiście skojarzenia z zespołem 2Tm 2,3 są jak najbardziej na miejscu. Mnie się jeszcze skojarzyło z "Hymnem" Luxtorpedy. Z poprzednich moich wpisów wiecie, że ten zespół zrobił na mnie duże wrażenie tematyką niektórych kawałków. "Hymn" dzisiaj trafia w temat i znów na 100%. Musicie zobaczyć tych ludzi na wózkach - czad, siła, moc ducha w słabym ciele.

I co? Niepełnosprawni mają cicho cierpieć, czy brać życie za bary, trudzić się jak ci gladiatorzy, żołnierze Chrystusa? Myślę, że ich ofiara, modlitwa rzeczywiście sprawiła w Brańszczyku cuda. Nie pierwszy raz widzę duchową przemianę wielu wolontariuszy, nie pierwszy raz pod skórą czuję, że nasi podopieczni mają w tym swoją zasługę.

I jak zawsze, na koniec kawa. Kawa? Jaka kawa, ja tu bez kawy mam dreszcze.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja obsługi błogosławieństwa on-line

Jeśli twój znajomy ksiądz błogosławi Ci na FB lub w sms'ie, nie wpadaj w panikę, tylko przeczytaj i zobacz instrukcję ;-) Jakiś czas temu Stolica Apostolska wypowiedziała się, że nie ma mowy o spowiadaniu przez telefon. Przez Skype pewnie też obowiązuje ta sama zasada. Tym bardziej inne sakramenty - komunia, namaszczenie, ślub... Wprawdzie w sakramentach konieczny jest żywy kontakt miedzy osobami, ale sakramentalia (np. poświęcenia i błogosławieństwa) wydają się już bardziej elastyczne...

Pragnienie

Kościoły otwarte, ale w wielu z nich nie sprawuje się w tych dniach Eucharystii z udziałem wiernych. A jeżeli nawet się sprawuje, nie może przyjść na nie więcej niż 50 osób. A nawet jak chce się iść, to i tak słyszę - "zostań w domu". Co to we mnie budzi? Czy faktyczną tęsknotę za spotkaniem, czy dyskomfort z powodu braku jakiejś aktywności, wyłamanie z jakiegoś  schematu, przyzwyczajenia? Często jest tak, że szukamy zewnętrznych znaków, szukamy Boga na zewnątrz. Bardzo dobrze, że szukamy Go w świątyni, bo tam jest u siebie, bo to Jego dom (por. Łk 1, 41-50).   Czy potrafię jednak odnaleźć przestrzeń do spotkania z Bogiem także we własnym domu? Czy potrafię swój dom uczynić Jego domem? Właśnie teraz ja i Ty mamy okazję odkryć, że moje mieszkanie, mój pokój także mogą stać się świątynią, miejscem wypełnionym obecnością Boga. A przede wszystkim – to ja jestem (mam być) świątynią dla Boga – moje serce, całe moje ciało (por. 1 Kor 3, 16-17). Kiedy Samarytanka wyrusza do

Skazani... na piękno: cz. II - MOTYL

W różnych okresach dziejów niepełnosprawność była postrzegana na różne sposoby. Czasem traktowana było jako kara za grzechy, opętanie przez złego ducha lub inne tajemnicze moce. Na osoby nią dotknięte patrzono jako na ludzi godnych politowania i dotkniętych tragedią losu (wielu ludzi myśli tak nawet w dzisiejszych czasach…). W pewnym momencie dostrzeżono, że zasługują oni jednak na godne warunki życia i opieki, a w ostatnich latach coraz więcej mówi się włączaniu. „Inkluzja” – to teraz takie modne słowo (choć praktyka i rzeczywistość wyglądają różnie...). Ale był też taki okres, kiedy niepełnosprawność stawała się powodem do widowiska. Na przełomie XIX i XX w., głównie w Stanach Zjednoczonych bardzo popularne były tzw. „freak show”, "gabinety osobliwości". Kobieta z brodą, mężczyzna o trzech nogach, człowiek-słoń… to tylko niektóre z osobistości, które ze względu na niepełnosprawność przeszły do historii – jednak nie jako ludzie, a bardziej jako wybryki natury… Krótko