Przejdź do głównej zawartości

I love you

Usiądź wygodnie, oprzyj się, zapadnij w miękkie obicie fotela. Weź ze stolika filiżankę espresso. Pij powoli, przełykaj, jakbyś każdy łyk chciał smakować dwa razy. Wąchaj za każdym razem, gdy podnosisz filiżankę do twarzy. Nie przegap tego, co kryje się w środku.

Albo zupełnie inaczej, gwałtownie przełknij całość jednym, zdecydowanym strzałem. Sparaliżuj kubki smakowe. Zachwycone niech dochodzą do siebie długo po tym, jak pusta filiżanka wróci na spodek. W przypadku "tej kawy" o której dziś opowiadam, efekt będzie jednakowy.


Puść sobie do posłuchania Woodkid - "I love You". Szymon Szalony powiedział mi, że ma  "jak najbardziej chrześcijańskie" przesłanie. Słucham w kółko.

Feredico Ruiz Salvador OCD w biografii pt "Święty Jan od Krzyża" pisze o nim, że bardzo długo "zapadał się". Wyrzekał się i odcinał ze swego życia wszystko, co nie jest Bogiem. Kulminacją były miesiące spędzone w więziennej, ciasnej i mrocznej celi. Nic, tylko ciemność i pustka, albo sam Bóg. Jednak nie cela była najstraszniejszą próbą. Razem z nią przyszło doświadczenie wewnętrzne, poczucie porzucenia, głęboka samotność, "ciemna jak noc", która każdą chwilą zdawała się mówić - Bóg Cię opuścił. Tęsknota i uczucie niespełnienia...
...Whatever I feel for you
You only seem to care about you
Is there any chance you could see me too?
'Cos I love you
Is there anything I could do
Just to get some attention from you?
In the waves I’ve lost every trace of you
Oh where are you?

Przy różańcu skrzyżowane klucze zamiast krzyża. Mężczyzna, który rzucił się w morze pływa z wielorybami jak Jonasz, tylko połyka go skalista ziemia, zupełnie jak w Apokalipsie. W języku angielskim ciężko odróżnić płeć drugiej osoby liczby pojedynczej - You, you, you. O kim mówi Woodkid, do kogo śpiewa?

W melodii słychać krzyk "nie" mieszający się z brzmieniem kościelnych dzwonów. Niepowtarzalnym głosem, Woodkid wyśpiewuje cały smutek i tęsknotę człowieka, który "...utonął w chłodnych wodach oceanu. Po utracie kogoś, kogo kochał." Teledysk sam w sobie jest oddzielnym dziełem sztuki, który mówi nie mniej niż tekst, czy melodia.

Św. Jan, gdy wyszedł z tego stanu, z miejsca uwięzienia, to było jak niewidzialna eksplozja jądrowa. Zmienia się rzeczywistość bardzo głęboko. Ta skoncentrowana wiara, z energią nieskończonej miłości odcisnęła się promieniowaniem dobra i oddziaływaniem kultury. Miłość musi wyjść z siebie, więc ogarnia coraz szersze kręgi. Co może stary mnich? Jaki wpływ może wywrzeć człowiek zamknięty w czterech ścianach. Impact?

Św. Jan brał ludowe melodie i układał do nich teksty. Poezja to chyba jedyna forma przekazu zdolna opisać doświadczenie mistyczne. Bóg jest tak nieopisany, że tylko symbole i porównania przybliżają nam to, co dzieje się w sercu człowieka, który bardzo zbliżył się do oglądania niewidzialnego. Dzisiaj wziąłby piosenkę Woodkid'a i zmieniłby tylko kilka wersetów.

W tej "ciemnej nocy", którą Jan przeżył w więzieniu pewnie mógł sobie śpiewać słowa podobne do słów tej piosenki...
Whatever I feel for you
You only seem to care about you
Is there any chance you could see me too?
'Cos I love you

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja obsługi błogosławieństwa on-line

Jeśli twój znajomy ksiądz błogosławi Ci na FB lub w sms'ie, nie wpadaj w panikę, tylko przeczytaj i zobacz instrukcję ;-) Jakiś czas temu Stolica Apostolska wypowiedziała się, że nie ma mowy o spowiadaniu przez telefon. Przez Skype pewnie też obowiązuje ta sama zasada. Tym bardziej inne sakramenty - komunia, namaszczenie, ślub... Wprawdzie w sakramentach konieczny jest żywy kontakt miedzy osobami, ale sakramentalia (np. poświęcenia i błogosławieństwa) wydają się już bardziej elastyczne...

Pragnienie

Kościoły otwarte, ale w wielu z nich nie sprawuje się w tych dniach Eucharystii z udziałem wiernych. A jeżeli nawet się sprawuje, nie może przyjść na nie więcej niż 50 osób. A nawet jak chce się iść, to i tak słyszę - "zostań w domu". Co to we mnie budzi? Czy faktyczną tęsknotę za spotkaniem, czy dyskomfort z powodu braku jakiejś aktywności, wyłamanie z jakiegoś  schematu, przyzwyczajenia? Często jest tak, że szukamy zewnętrznych znaków, szukamy Boga na zewnątrz. Bardzo dobrze, że szukamy Go w świątyni, bo tam jest u siebie, bo to Jego dom (por. Łk 1, 41-50).   Czy potrafię jednak odnaleźć przestrzeń do spotkania z Bogiem także we własnym domu? Czy potrafię swój dom uczynić Jego domem? Właśnie teraz ja i Ty mamy okazję odkryć, że moje mieszkanie, mój pokój także mogą stać się świątynią, miejscem wypełnionym obecnością Boga. A przede wszystkim – to ja jestem (mam być) świątynią dla Boga – moje serce, całe moje ciało (por. 1 Kor 3, 16-17). Kiedy Samarytanka wyrusza do

Skazani... na piękno: cz. II - MOTYL

W różnych okresach dziejów niepełnosprawność była postrzegana na różne sposoby. Czasem traktowana było jako kara za grzechy, opętanie przez złego ducha lub inne tajemnicze moce. Na osoby nią dotknięte patrzono jako na ludzi godnych politowania i dotkniętych tragedią losu (wielu ludzi myśli tak nawet w dzisiejszych czasach…). W pewnym momencie dostrzeżono, że zasługują oni jednak na godne warunki życia i opieki, a w ostatnich latach coraz więcej mówi się włączaniu. „Inkluzja” – to teraz takie modne słowo (choć praktyka i rzeczywistość wyglądają różnie...). Ale był też taki okres, kiedy niepełnosprawność stawała się powodem do widowiska. Na przełomie XIX i XX w., głównie w Stanach Zjednoczonych bardzo popularne były tzw. „freak show”, "gabinety osobliwości". Kobieta z brodą, mężczyzna o trzech nogach, człowiek-słoń… to tylko niektóre z osobistości, które ze względu na niepełnosprawność przeszły do historii – jednak nie jako ludzie, a bardziej jako wybryki natury… Krótko