Przejdź do głównej zawartości

Skazani... na piękno: cz. III - OTO CZŁOWIEK


Wówczas Piłat wziął Jezusa i kazał Go ubiczować. A żołnierze uplótłszy koronę z cierni, włożyli Mu ją na głowę i okryli Go płaszczem purpurowym. Potem podchodzili do Niego i mówili: «Witaj, Królu Żydowski!» I policzkowali Go. A Piłat ponownie wyszedł na zewnątrz i przemówił do nich: «Oto wyprowadzam Go do was na zewnątrz, abyście poznali, że ja nie znajduję w Nim żadnej winy». Jezus więc wyszedł na zewnątrz, w koronie cierniowej i płaszczu purpurowym. Piłat rzekł do nich: «Oto Człowiek». (J 19, 1-5)


Być może niektórzy, patrząc w tym momencie na Jezusa, ubiczowanego, pokrytego ranami, w koronie z ciernia i prześmiewczym płaszczu, dodawali sobie w głowach: „…człowiek, o ile można go tak nazwać”. Patrzono na niego pewnie z odrazą lub w ogóle odwracano wzrok. Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic. (Iz 53, 2b-3). Wołając „Ukrzyżuj!” lud patrzył na niego pewnie trochę jak na poczwarną larwę, która nie wiadomo, po co istnieje. Patrzyli na niego prześmiewczo, jak wiele lat później kolejne pokolenia będą patrzeć na tych, którzy zostali przez społeczeństwo wyrzuceni na margines. Jak w XIX-wiecznych pokazach „freak show” wystawiano na pokaz to, co szkaradne, wiele lat wcześniej, na dziedzińcu Piłata dzieje się dokładnie to samo. Bo choć jedni odwracają wzrok, inni właśnie po to przyszli - na widowisko, dla rozrywki. I także tu, na dziedzińcu Piłata, zgromadzony tłum nie ma pojęcia, Kim tak naprawdę jest Skazany i czym jest Piękno, jakie kryje się w Jego ranach.

Śmiano się z Jego cierpienia, drwiono z Niego. „Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi” (Łk 23, 35) – zawołają potem na Golgocie. Czyżby odwrócił się od niego sam Bóg?

Larwa poczwarna.

Motyl.
Człowiek. 

Oto Człowiek.
Bóg-Człowiek.

Zbawiciel.

On jest tym, który nadał sens cierpieniu. Tym, który każdy ludzki ból wziął już na siebie. Tym, który w twoim poczuciu słabości, w twoim cierpieniu i lęku zawsze będzie ci mówił „wierzę w Ciebie”, „wierzę, że sobie poradzisz”. 
On jest Tym, który widzi piękno w każdym życiu, w każdym istnieniu – bo sam je stworzył na swój obraz i podobieństwo – Siebie, czyli najdoskonalszego Piękna.

I choć On - Piękno, w tych ostatnich dniach nie miał wyglądu, by na niego popatrzeć... zeszpecony przez liczne rany, przebity gwoździami i włócznią na Krzyżu – przez trzy dni w kokonie Grobu przeobraził się w nowe, doskonalsze życie. Przeobraził nie tylko Swoje życie, ale także moje i twoje. I to On spędził ten czas w kokonie Swojego Grobu, abyś Ty już nie musiał w nim tkwić.
Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju Izraela, i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój. Udzielę wam mego ducha po to, byście ożyli, i powiodę was do kraju waszego, i poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem i wykonam» - wyrocznia Pana Boga. (Ez 37, 12-14)

Tym różnimy się od motyli, że nie umiemy wydostać się z kokonu o własnych siłach. Nasze „kokony” to nasze groby, z których sami nie jesteśmy w stanie się wydostać, w których sami nie potrafimy się przeobrazić, a w których tkwimy często w bólu i poczuciu bezsensu.
Ale Jezus w Grobie zwyciężył. I ten właśnie Grób stał się jedynym naocznym świadkiem  Jego Zmartwychwstania.
Niezależnie od tego, co czyni cię „martwym” już za życia, niezależnie od tego, czy twoim grobem jest dziś grzech, nałóg, depresja, samotność, niepełnosprawność, brak akceptacji siebie czy cokolwiek innego – wejdź do tego grobu z Jezusem. Niech ten grób będzie świadkiem Twojego zmartwychwstania - do nowego życia już tu, na ziemi.

Ani larwa, ani kokon nie są końcem, ale początkiem.
Ani Krzyż, ani Grób nie są końcem – ale Początkiem.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja obsługi błogosławieństwa on-line

Jeśli twój znajomy ksiądz błogosławi Ci na FB lub w sms'ie, nie wpadaj w panikę, tylko przeczytaj i zobacz instrukcję ;-) Jakiś czas temu Stolica Apostolska wypowiedziała się, że nie ma mowy o spowiadaniu przez telefon. Przez Skype pewnie też obowiązuje ta sama zasada. Tym bardziej inne sakramenty - komunia, namaszczenie, ślub... Wprawdzie w sakramentach konieczny jest żywy kontakt miedzy osobami, ale sakramentalia (np. poświęcenia i błogosławieństwa) wydają się już bardziej elastyczne...

Pragnienie

Kościoły otwarte, ale w wielu z nich nie sprawuje się w tych dniach Eucharystii z udziałem wiernych. A jeżeli nawet się sprawuje, nie może przyjść na nie więcej niż 50 osób. A nawet jak chce się iść, to i tak słyszę - "zostań w domu". Co to we mnie budzi? Czy faktyczną tęsknotę za spotkaniem, czy dyskomfort z powodu braku jakiejś aktywności, wyłamanie z jakiegoś  schematu, przyzwyczajenia? Często jest tak, że szukamy zewnętrznych znaków, szukamy Boga na zewnątrz. Bardzo dobrze, że szukamy Go w świątyni, bo tam jest u siebie, bo to Jego dom (por. Łk 1, 41-50).   Czy potrafię jednak odnaleźć przestrzeń do spotkania z Bogiem także we własnym domu? Czy potrafię swój dom uczynić Jego domem? Właśnie teraz ja i Ty mamy okazję odkryć, że moje mieszkanie, mój pokój także mogą stać się świątynią, miejscem wypełnionym obecnością Boga. A przede wszystkim – to ja jestem (mam być) świątynią dla Boga – moje serce, całe moje ciało (por. 1 Kor 3, 16-17). Kiedy Samarytanka wyrusza do

Skazani... na piękno: cz. II - MOTYL

W różnych okresach dziejów niepełnosprawność była postrzegana na różne sposoby. Czasem traktowana było jako kara za grzechy, opętanie przez złego ducha lub inne tajemnicze moce. Na osoby nią dotknięte patrzono jako na ludzi godnych politowania i dotkniętych tragedią losu (wielu ludzi myśli tak nawet w dzisiejszych czasach…). W pewnym momencie dostrzeżono, że zasługują oni jednak na godne warunki życia i opieki, a w ostatnich latach coraz więcej mówi się włączaniu. „Inkluzja” – to teraz takie modne słowo (choć praktyka i rzeczywistość wyglądają różnie...). Ale był też taki okres, kiedy niepełnosprawność stawała się powodem do widowiska. Na przełomie XIX i XX w., głównie w Stanach Zjednoczonych bardzo popularne były tzw. „freak show”, "gabinety osobliwości". Kobieta z brodą, mężczyzna o trzech nogach, człowiek-słoń… to tylko niektóre z osobistości, które ze względu na niepełnosprawność przeszły do historii – jednak nie jako ludzie, a bardziej jako wybryki natury… Krótko