Przejdź do głównej zawartości

Jak zrobić mega ślub

Jak zorganizować udane wesele? Katalogi ślubne pękają w szwach, na targach ślubnych można zobaczyć setki różnorodnych propozycji. Oryginalne zaproszenia, drogie kreacje, spektakularne miejsca, wyszukane dekoracje. Impreza musi być niezapomniana, więc gości przywita góralska kapela, albo rycerska drużyna, albo ... Można stracić głowę, można stracić fortunę!


Welon musi pasować do sukni i stanowić całość z butami i bukietem kwiatów... Fryzjer, makijażystka... nawet nie wspomnę. Kwartet smyczkowy podczas Mszy zrobi lepszy efekt niż wioskowy organista, więc nie ma co się zastanawiać. Dekoratorów kościoła trzeba koniecznie dopilnować, a z właścicielem sali najlepiej zawrzeć pisemną umowę, żeby mieć pewność, że nie oszuka, kiedy wszyscy już sobie popiją. Fotograf i kamerzysta pozwolą zapisać wspomnienia na długo i dzielić się nimi/chwalić przez długi czas... Jak pamiętać o wszystkich szczegółach i czy to wystarczy, żeby ślub i wesele były udanym początkiem nowego życia?


A i M poznałem w Brańszczyku. A - wegetarianizm i dużo radości, M - dredy i luz. Takie było pierwsze wrażenie. Pobrali się w sobotę. Klimatyczny, drewniany kościółek wypełnił się po brzegi. Wiekowe ściany i stare zdobienia nadają architekturze wyjątkowego blasku. Piękny śpiew, dobrane stroje, oryginalne obrączki na palce... 

Przysięga ślubna A i M była dla mnie mocnym przeżyciem. Rzadko kiedy można zobaczyć coś takiego. Często młodzi zamiast na siebie patrzą się na mnie, żeby się nie pomylić. Czasem się jąkają, czasem powstrzymują śmiech. A i M byli zdecydowanie wpatrzeni w siebie, bez lęku. Mocne! Wyglądali pięknie. Potem przyjęcie, górale, smaczne jedzenie, szalona muzyka, goście roztańczeni, weseli, rodzina... i Madzia.

Mówią, że można poznać, kiedy dwoje ludzi kocha się naprawdę. Kiedy trzecia osoba w ich obecności czuje się kochana, a nie jak intruz przeszkadzający w amorach... Dlatego widok Madzi ruszył mnie równie mocno, jak przysięga. Madzia jeździ na wózku. Od lat znają się z A. Poznały się na turnusach w Brańszczyku. Madzia co roku czeka, że A będzie jej opiekunką.






Jak zorganizować udane wesele? Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych." /Łk 14,13-14/

Wiem, że z tym tekstem z Łk się powtarzam, ale co mam powiedzieć, kiedy w sobotę zobaczyłem na własne oczy?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja obsługi błogosławieństwa on-line

Jeśli twój znajomy ksiądz błogosławi Ci na FB lub w sms'ie, nie wpadaj w panikę, tylko przeczytaj i zobacz instrukcję ;-) Jakiś czas temu Stolica Apostolska wypowiedziała się, że nie ma mowy o spowiadaniu przez telefon. Przez Skype pewnie też obowiązuje ta sama zasada. Tym bardziej inne sakramenty - komunia, namaszczenie, ślub... Wprawdzie w sakramentach konieczny jest żywy kontakt miedzy osobami, ale sakramentalia (np. poświęcenia i błogosławieństwa) wydają się już bardziej elastyczne...

Pragnienie

Kościoły otwarte, ale w wielu z nich nie sprawuje się w tych dniach Eucharystii z udziałem wiernych. A jeżeli nawet się sprawuje, nie może przyjść na nie więcej niż 50 osób. A nawet jak chce się iść, to i tak słyszę - "zostań w domu". Co to we mnie budzi? Czy faktyczną tęsknotę za spotkaniem, czy dyskomfort z powodu braku jakiejś aktywności, wyłamanie z jakiegoś  schematu, przyzwyczajenia? Często jest tak, że szukamy zewnętrznych znaków, szukamy Boga na zewnątrz. Bardzo dobrze, że szukamy Go w świątyni, bo tam jest u siebie, bo to Jego dom (por. Łk 1, 41-50).   Czy potrafię jednak odnaleźć przestrzeń do spotkania z Bogiem także we własnym domu? Czy potrafię swój dom uczynić Jego domem? Właśnie teraz ja i Ty mamy okazję odkryć, że moje mieszkanie, mój pokój także mogą stać się świątynią, miejscem wypełnionym obecnością Boga. A przede wszystkim – to ja jestem (mam być) świątynią dla Boga – moje serce, całe moje ciało (por. 1 Kor 3, 16-17). Kiedy Samarytanka wyrusza do

Skazani... na piękno: cz. II - MOTYL

W różnych okresach dziejów niepełnosprawność była postrzegana na różne sposoby. Czasem traktowana było jako kara za grzechy, opętanie przez złego ducha lub inne tajemnicze moce. Na osoby nią dotknięte patrzono jako na ludzi godnych politowania i dotkniętych tragedią losu (wielu ludzi myśli tak nawet w dzisiejszych czasach…). W pewnym momencie dostrzeżono, że zasługują oni jednak na godne warunki życia i opieki, a w ostatnich latach coraz więcej mówi się włączaniu. „Inkluzja” – to teraz takie modne słowo (choć praktyka i rzeczywistość wyglądają różnie...). Ale był też taki okres, kiedy niepełnosprawność stawała się powodem do widowiska. Na przełomie XIX i XX w., głównie w Stanach Zjednoczonych bardzo popularne były tzw. „freak show”, "gabinety osobliwości". Kobieta z brodą, mężczyzna o trzech nogach, człowiek-słoń… to tylko niektóre z osobistości, które ze względu na niepełnosprawność przeszły do historii – jednak nie jako ludzie, a bardziej jako wybryki natury… Krótko