Przejdź do głównej zawartości

Panie daj mi kawę!

Na kawie księdza Orione takie teksty "kupuje się na pniu"! Szczególnie, że właśnie "objawiło się", jaką rolę w Wielkim Planie Zbawienia Świata odgrywa Kawa - ks. Orione miał rację, że ludzi częstował kawą!
Na dobranoc humorystyczny wykop z FB, a dokładniej z Catholic Memes: "Panie daj mi kawę, abym umiał zmienić to, co mogę zmienić i wino, żebym umiał zaakceptować rzeczy, których nie umiem zmienić." Jest to dowcipna parafraza modlitwy o pogodę ducha, która proponowana jest przez grupy AA. Tylko to wino jakoś tak niepokoi ...
... więc pozwolę sobie na jeszcze jeden, kapitalny cytat. Jeden z uczestników dyskusji na FBookowej stronie zauważył przytomnie cytując Chestertona: "Nigdy nie pij, gdy jesteś nieszczęśliwy bez picia, bo staniesz się jak amator ginu o szarej twarzy, leżący w rynsztoku; ale pij wtedy, gdy byłbyś i tak szczęśliwy bez tego, a będziesz jak radosny lud Italii. Nigdy nie pij, bo tego potrzebujesz, bo to jest racjonalne picie i droga do śmierci i piekła. Raczej pij, bo tego nie potrzebujesz, a to jest picie nieracjonalne i starożytne zdrowie świata."

Chesterton, jak zwykle, genialny i prosto do celu trafia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja obsługi błogosławieństwa on-line

Jeśli twój znajomy ksiądz błogosławi Ci na FB lub w sms'ie, nie wpadaj w panikę, tylko przeczytaj i zobacz instrukcję ;-) Jakiś czas temu Stolica Apostolska wypowiedziała się, że nie ma mowy o spowiadaniu przez telefon. Przez Skype pewnie też obowiązuje ta sama zasada. Tym bardziej inne sakramenty - komunia, namaszczenie, ślub... Wprawdzie w sakramentach konieczny jest żywy kontakt miedzy osobami, ale sakramentalia (np. poświęcenia i błogosławieństwa) wydają się już bardziej elastyczne...

Pragnienie

Kościoły otwarte, ale w wielu z nich nie sprawuje się w tych dniach Eucharystii z udziałem wiernych. A jeżeli nawet się sprawuje, nie może przyjść na nie więcej niż 50 osób. A nawet jak chce się iść, to i tak słyszę - "zostań w domu". Co to we mnie budzi? Czy faktyczną tęsknotę za spotkaniem, czy dyskomfort z powodu braku jakiejś aktywności, wyłamanie z jakiegoś  schematu, przyzwyczajenia? Często jest tak, że szukamy zewnętrznych znaków, szukamy Boga na zewnątrz. Bardzo dobrze, że szukamy Go w świątyni, bo tam jest u siebie, bo to Jego dom (por. Łk 1, 41-50).   Czy potrafię jednak odnaleźć przestrzeń do spotkania z Bogiem także we własnym domu? Czy potrafię swój dom uczynić Jego domem? Właśnie teraz ja i Ty mamy okazję odkryć, że moje mieszkanie, mój pokój także mogą stać się świątynią, miejscem wypełnionym obecnością Boga. A przede wszystkim – to ja jestem (mam być) świątynią dla Boga – moje serce, całe moje ciało (por. 1 Kor 3, 16-17). Kiedy Samarytanka wyrusza do

Skazani... na piękno: cz. II - MOTYL

W różnych okresach dziejów niepełnosprawność była postrzegana na różne sposoby. Czasem traktowana było jako kara za grzechy, opętanie przez złego ducha lub inne tajemnicze moce. Na osoby nią dotknięte patrzono jako na ludzi godnych politowania i dotkniętych tragedią losu (wielu ludzi myśli tak nawet w dzisiejszych czasach…). W pewnym momencie dostrzeżono, że zasługują oni jednak na godne warunki życia i opieki, a w ostatnich latach coraz więcej mówi się włączaniu. „Inkluzja” – to teraz takie modne słowo (choć praktyka i rzeczywistość wyglądają różnie...). Ale był też taki okres, kiedy niepełnosprawność stawała się powodem do widowiska. Na przełomie XIX i XX w., głównie w Stanach Zjednoczonych bardzo popularne były tzw. „freak show”, "gabinety osobliwości". Kobieta z brodą, mężczyzna o trzech nogach, człowiek-słoń… to tylko niektóre z osobistości, które ze względu na niepełnosprawność przeszły do historii – jednak nie jako ludzie, a bardziej jako wybryki natury… Krótko