Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął. Chrzest mam przyjąć, i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej».
Matko, wiem, że Twój Syn prosi mnie, bym zapłonął
ogniem Jego miłości i mocą Ducha Bożego. Ogień miłości Twojego Syna powoduje,
że nie można już milczeć, iść za złem i wybierać tylko to, co dla mnie dogodne,
ale chce się oddać wszystko temu, kto ma mniej od nas; kto potrzebuje ciepła i
życzliwości, dobroci i zwykłego uśmiechu. Mam nie zamykać się w swojej małej
izdebce, ale wyjść na zewnątrz, do tych, którzy czekają na Dobrą Nowinę i też
pragną zapłonąć miłością Twojego Syna. Wiem, że Ty najlepiej znasz pragnienia
Serca Boga i w Tobie ogień miłości płonie, bo mówiłaś życiem o Synu, którego
słowa nosiłaś i rozważałaś w sercu. Tak wiele zawdzięczam Tobie, Maryjo, że
pragnę razem z Tobą zaśpiewać Magnificat,
prosząc, by we mnie nigdy ogień miłości Boga nie zgasł; by płonął choćby
najmniejszym płomieniem ku chwale Ojca i Syna w Duchu Świętym.
ks. Marek Chrzanowski fDP
rozważania pochodzą z książki "Kawa z niebem"
Komentarze
Prześlij komentarz