XXVII NIEDZIELA ZWYKŁA – ROK B
Przystąpili do Niego faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając zapytał ich: «Co wam nakazał Mojżesz?» Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić». Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!» W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: «Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo».
Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego». I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.
Stać się
jak dziecko – ufnie wpatrzone w Ojca, który jest najlepszy i wie wszystko.
Poddać się prowadzeniu Jego miłości, wierząc, że nic się złego stać nie może –
nawet kiedy po ludzku już się wydaje, że zło panoszy się wszędzie. Dziecko,
które wyciąga ramiona i chowa się w dobroci Ojca przed wszystkim, czego się
boi. Stać się jak dziecko, które wierzy Ojcu, gdy On mówi, że jeżeli coś złączy
Jego dobroć, to człowiek nie może tego rozdzielać. Jak dziecko stać się, które
raduje się i cieszy, gdy może być z Ojcem nawet w milczeniu, bólu i cierpieniu,
bo wie, że On zawsze je pocieszy i przytuli. I ja pragnę stać się jak dziecko,
które nie wystawia Ojca na próbę, ale – jak pisał św. Alojzy Orione – „rzuca się w objęcia ojca, dopóki nie minie
wichura”. Wichura myśli
niechcianych, niewybaczonych krzywd, zła, które zagościło w sercu. Twoje
ramiona, Ojcze, mają się stać dla mnie przystanią pośród moich lęków i bólu,
przystanią dla mojego serca. Zamiast uciekać – tutaj chronić się muszę przed
światem, który tak często Twojej miłości mówi „nie”. Chronić się w Twoich
ojcowskich ramionach, by stać się jedno z Tobą. Chronić się, by mówić „tak”
Twojej woli. Chronić się, by już nigdy nie uciekać, by zostać z Tobą, by już
więcej się nie bać; by powtarzać za pieśnią Kościoła: „Kto się w opiekę odda
Panu swemu, a całym sercem szczerze ufa Jemu, śmiele rzec może: Mam obrońcę
Boga. Nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga, żadna straszna trwoga”.
ks. Marek Chrzanowski fDP
rozważania pochodzą z książki "Kawa z niebem"
Komentarze
Prześlij komentarz