Przejdź do głównej zawartości

Vulnerabile



Od jakiegoś czasu odkrywam i zachwycam się twórczością Magdy Frączek. Słucham kolejnych utworów, i nie tylko robi na mnie wrażenie ich oryginalna aranżacja, umiejętności artystki pod względem emisji głosu, ale przede wszystkim poruszające do głębi teksty - teksty mówiące o stęsknionym kobiecym sercu, o wewnętrznych zmaganiach, o stawaniu oko w oko z tym, co najsłabsze, o intymnej relacji kobiecego serca z Bogiem... A cała odkrywcza "podróż" zaczęła się od jednej piosenki - Vulnerabile (czyli po włosku - kruchy, łamliwy, podatny na zranienia)...

Kilka miesięcy temu, jadąc pociągiem przez pół Polski, kłóciłam się trochę z Bogiem. Myślałam o tym, że czuję się strasznie zagubiona w życiu, że nie wiem, co mam dalej robić, że boję się podjąć decyzje, które mogłyby zbyt wiele i zbyt nagle zmienić... Czułam się słaba i niepewna wszystkiego. Miałam do Niego wyrzuty, czego właściwie ode mnie chce, i po prostu chciałam, żeby dał mi spokój, żeby przestał się wtrącać. Chciałam Go zagłuszyć. Chciałam zagłuszyć w sobie i Jego, i chaos, jaki w sobie czułam, zapomnieć o decyzjach, jakie przede mną stoją...
Założyłam słuchawki i włączyłam jakąś muzykę na YT. Tak po prostu, byle to wszystko zagłuszyć. Piosenki zmieniały się automatycznie, aż w pewnej chwili włączyła się właśnie ta:

Gdybym uwierzyła w to co mi się śni
musiałabym zatrzasnąć z sobą te drzwi
Gdybym uwierzyła w to co myślę nocą
musiałabym przestać na chwile żyć
Z ciemności w światło
z bezkształtów kształty
i tak od nowa od nowa,
co dzień targają mną inne wiatry
i rozrzucają po wszystkich polach

Ja wcale siebie nie znam
Ja krzyczę nie do ściany
wołam przestań! wołam przestań! a Ty dalej
wtłaczasz we mnie ręce mną umorusany
Jaka będę kiedy będzie rano?

Przestrach maluje ograniczenia
flamastrem cienia pogrubia ściany
mogę mu ulec albo przemieniać
milczenie w mowę a pragnienia w plany

Z ciemności w światło
z bezkształtów kształty
Ja wcale siebie nie znam
Ja krzyczę nie do ściany
wołam przestań wołam przestań a ty dalej
wtłaczasz we mnie ręce mną umorusany
Jaka będę kiedy będzie rano?

Szczególnie refren w tamtych dniach tak bardzo wyrażał mnie, mój krzyk do Boga, do Boga, a “nie do ściany”. "Wołam Przestań! wołam Przestań! a Ty dalej wtłaczasz we mnie ręce mną umorusany”. Właśnie tak się czułam. Krzyczę, żeby się nie wtrącał, a On ciągle “wtłacza we mnie ręce” i chce się mną umorusać, umorusać moim sercem, moimi grzechami, moimi słabościami, łzami… chce się mną pobrudzić i umorusać jak gliną, z której może lepić, tworząc "z bezkształtów kształty". “Jaka będę, kiedy będzie rano?” Co zrobisz w tym czasie, Boże, kiedy duchowo mam wrażenie, że śpię? Co robisz we mnie? Kogo ze mnie chcesz ukształtować?
“Wtłaczasz we mnie ręce, mną umorusany”. Te słowa, razem z grafiką pokazującą dłonie wtłoczone w serce, bardzo mnie poruszyły. O jakiej ogromnej bliskości tu jest mowa! O jakiej niezwykłej intymności z Bogiem, który nie zraża się tym, że czasem z Jego ramion próbuję się wyrwać...
A potem kolejne słowa:

Przestrach maluje ograniczenia
flamastrem cienia pogrubia ściany
mogę mu ulec albo przemieniać
milczenie w mowę a pragnienia w plany

Wiele lat mojego życia upływało w lęku. I do dziś zdarza się, że kiedy staję przed nowym wyzwaniem, ogarnia mnie strach. Strach, który potęguje obiektywne trudności. Kiedyś totalnie mnie paraliżował. Dziś uczę się go przezwyciężać i coraz częściej okazuje się, jak niewiele potrzeba, by go pokonać - tylko (albo aż) podjęcia decyzji. Jeden krok, choć najtrudniejszy, ale tylko jeden, żeby mogło się okazać, że wcale nie było się czego bać. Że największe ograniczenia są w mojej głowie. Czasem lęk paraliżuje mi język - przed wypowiedzeniem swojego zdania, odmiennego od zdania innych, ważnych dla mnie osób, przed mówieniem o swoich pragnieniach i marzeniach. Ale dlaczego miałabym tylko leżeć i marzyć, skoro mogę wstać i te marzenia zacząć realizować? Często wracam do tej piosenki… Wiem, że jestem słaba, ale to nie oznacza, żeby być złamaną. Może bronie się ciągle przed tym, co Bóg we mnie chce zrobić… Ciągle zdarza mi się wołać do Niego "Przestań!" Ale nie chcę ulegać strachowi. Z Nim mogę zamieniać milczenie w mowę, a pragnienia w plany.

W opisie swojej piosenki Magda Frączek pisze:

"Vulnerabile" to kruchy, nieodporny, wrażliwy, podatny na zranienie. Okazuje się, że właśnie te cechy, które wydają mi się najsłabsze albo najbardziej godne pożałowania, są tymi warunkującymi najpiękniejsze przemiany.

Chyba mogę powiedzieć to samo. Choć moje spojrzenie na siebie przypomina sinusoidę, i czasem patrzę na siebie w różowych, innym razem w czarnych barwach, odkrywam ciągle od nowa, że właśnie tak jest, że najbardziej zaskakujące i piękne są te przemiany, na które nie dawałam sobie wcześniej szansy, do których nie dawałam sobie prawa…
A wszystko dzięki temu, że choć “wołam Przestań!, wołam Przestań!.. Ty dalej wtłaczasz we mnie ręce…”
Jaka będę, kiedy będzie rano?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja obsługi błogosławieństwa on-line

Jeśli twój znajomy ksiądz błogosławi Ci na FB lub w sms'ie, nie wpadaj w panikę, tylko przeczytaj i zobacz instrukcję ;-) Jakiś czas temu Stolica Apostolska wypowiedziała się, że nie ma mowy o spowiadaniu przez telefon. Przez Skype pewnie też obowiązuje ta sama zasada. Tym bardziej inne sakramenty - komunia, namaszczenie, ślub... Wprawdzie w sakramentach konieczny jest żywy kontakt miedzy osobami, ale sakramentalia (np. poświęcenia i błogosławieństwa) wydają się już bardziej elastyczne...

Pragnienie

Kościoły otwarte, ale w wielu z nich nie sprawuje się w tych dniach Eucharystii z udziałem wiernych. A jeżeli nawet się sprawuje, nie może przyjść na nie więcej niż 50 osób. A nawet jak chce się iść, to i tak słyszę - "zostań w domu". Co to we mnie budzi? Czy faktyczną tęsknotę za spotkaniem, czy dyskomfort z powodu braku jakiejś aktywności, wyłamanie z jakiegoś  schematu, przyzwyczajenia? Często jest tak, że szukamy zewnętrznych znaków, szukamy Boga na zewnątrz. Bardzo dobrze, że szukamy Go w świątyni, bo tam jest u siebie, bo to Jego dom (por. Łk 1, 41-50).   Czy potrafię jednak odnaleźć przestrzeń do spotkania z Bogiem także we własnym domu? Czy potrafię swój dom uczynić Jego domem? Właśnie teraz ja i Ty mamy okazję odkryć, że moje mieszkanie, mój pokój także mogą stać się świątynią, miejscem wypełnionym obecnością Boga. A przede wszystkim – to ja jestem (mam być) świątynią dla Boga – moje serce, całe moje ciało (por. 1 Kor 3, 16-17). Kiedy Samarytanka wyrusza do

Skazani... na piękno: cz. II - MOTYL

W różnych okresach dziejów niepełnosprawność była postrzegana na różne sposoby. Czasem traktowana było jako kara za grzechy, opętanie przez złego ducha lub inne tajemnicze moce. Na osoby nią dotknięte patrzono jako na ludzi godnych politowania i dotkniętych tragedią losu (wielu ludzi myśli tak nawet w dzisiejszych czasach…). W pewnym momencie dostrzeżono, że zasługują oni jednak na godne warunki życia i opieki, a w ostatnich latach coraz więcej mówi się włączaniu. „Inkluzja” – to teraz takie modne słowo (choć praktyka i rzeczywistość wyglądają różnie...). Ale był też taki okres, kiedy niepełnosprawność stawała się powodem do widowiska. Na przełomie XIX i XX w., głównie w Stanach Zjednoczonych bardzo popularne były tzw. „freak show”, "gabinety osobliwości". Kobieta z brodą, mężczyzna o trzech nogach, człowiek-słoń… to tylko niektóre z osobistości, które ze względu na niepełnosprawność przeszły do historii – jednak nie jako ludzie, a bardziej jako wybryki natury… Krótko