Przejdź do głównej zawartości

Zobaczyć więcej

Zapytałam kiedyś niewidomego od urodzenia Krzysztofa: 
- Krzysiek, w jaki sposób śnisz? Czy widzisz kolory? Jak to wygląda?
- Wiesz co, śnię dotykiem. Śniło mi się kiedyś na przykład, że miałem duży ogon. To było dziwne. Bardzo chciałem usiąść, a nie mogłem, bo tyłek mnie bolał, a ogon rósł i przewracał mnie na plecy. Wszystko mnie bolało. Albo śniło mi się, że anioł ciągnął mnie do nieba za nogę. Czułem, jak mnie ciągnie, nawet rano mnie wszystko bolało.

Gdy zawodzą oczy czy uszy, wtedy uwrażliwiają się kolejne zmysły. Nigdy nie jest tak, żeby człowiek stracił wszystko - zawsze ma jakieś zdolności, większe od jego niepełnosprawności!

Myślę dzisiaj mocno o dwójce podopiecznych, których miałam okazję bardziej poznać - Basi i Kubie. "Po ludzku" są na przegranej pozycji. Na twarzy maluje się cierpienie. Nie mówią, siedzą na wózkach inwalidzkich, nie są w stanie właściwie 'nic' przy sobie zrobić - ręce i nogi są totalnie niesprawne. W każdej sferze życia są bezbronni. 
Jednak to, co ich wyróżnia, to... wielka wrażliwość. I mądrość - mimo niepełnosprawności, są strasznie inteligentnymi ludźmi. I naprawdę, można z nimi niemal o wszystkim porozmawiać! Potrzeba tylko nieco więcej cierpliwości...


Nigdy nie jest tak, żeby człowiek stracił wszystko...

Myślę też o rodzicach Kuby, o mamie Basi. Miłość, oddanie, bliskość, przyjaźń, znajomość dziecka. Tego pozazdrościć może wielu 'zdrowych' dzieciaków.
Czy dzięki temu, mimo cierpienia, Basia i Kuba zachowują tak często radość? Czy dlatego, że czują się kochani i przyjęci tacy, jacy są?

Zdolności większe od ludzkich niepełnosprawności...

Pamiętam, że w wakacje, gdy opiekowałam się Basią, bardzo bolała mnie głowa. Nic nie mówiłam, nie chciałam dać po sobie poznać. A moja podopieczna, wiedząc, że tak jest, poprosiła inną wolontariuszkę i razem z nią poszły do siostry pielęgniarki... po tabletkę. Do tej pory nie wiem, w jaki sposób Basia powiedziała siostrze, że boli mnie głowa, a przede wszystkim - skąd ona wiedziała, czego mi potrzeba? Przecież Basia nie mówi...
Wrażliwość, poczucie bliskości, mądrość...

Łukasz, podobnie jak Basia i Kuba, porusza się za pomocą wózka inwalidzkiego. Efekt wcześniactwa - dziecięce porażenie mózgowe. Łukasz mówi, choć z trudem, bardzo niewyraźnie.
- Powiedz Kubie, że jest dla mnie ważny - powiedział któregoś dnia podczas turnusu sylwestrowego.
- Sam mu powiedz, Łukasz - mówię.
- Ale jak? Boję się, że nie zrozumie.
Poszliśmy. Okazało się, że Kuba lepiej rozumie, co mówi Łukasz (Łuki mówi bardzo niewyraźnie), więc Jakub - przez książkę do komunikacji - tłumaczył mi słowa Łukasza, a ja Łukaszowi mówiłam to, co - wg mnie i wg książki do komunikacji - może mieć Kuba na myśli. 
Dogadaliśmy się. 
- Kuba, jesteś dla mnie ważny - w pewnym momencie powiedział Łukasz - zawsze chciałbym cię bardziej rozumieć.
Po czym przytulił się do Kuby. I tak trwali, w uścisku, ładnych kilka minut. Patrząc na nich z boku, nie umiałam powstrzymać łez. Rozumieli się - może przez cierpienie? A może 'coś więcej', przez tę wrażliwość, którą obaj posiadają?



Nigdy nie jest tak, żeby człowiek stracił wszystko...

Kilka lat temu zrozumiałam, co w moim życiu najbardziej się liczy. Nie pieniądze, nawet nie zdrowie (ono również i u mnie szwankuje), ale relacje. Przyjaciele, którzy są - mimo wszystko. Możliwość przytulenia, uśmiechu, zwyczajnego bycia blisko.

Wtedy można, choć na chwilę, zapomnieć o cierpieniu, o dobijającej samotności, o tym, że jest się 'innym' od reszty - a przecież ciągle takim samym. 

Osoby z niepełnosprawnością nie mają 'specjalnych' potrzeb. Tak jak wszyscy ludzie: chcieliby być kochani, szanowani, przyjęci tacy, jacy są. Lubią dobry obiad, mają swoją ulubioną muzykę i zainteresowania...

Nigdy nie jest tak, żeby człowiek stracił wszystko...

"jeśli jest miłość, przestań się martwić". 

Po prostu :)





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja obsługi błogosławieństwa on-line

Jeśli twój znajomy ksiądz błogosławi Ci na FB lub w sms'ie, nie wpadaj w panikę, tylko przeczytaj i zobacz instrukcję ;-) Jakiś czas temu Stolica Apostolska wypowiedziała się, że nie ma mowy o spowiadaniu przez telefon. Przez Skype pewnie też obowiązuje ta sama zasada. Tym bardziej inne sakramenty - komunia, namaszczenie, ślub... Wprawdzie w sakramentach konieczny jest żywy kontakt miedzy osobami, ale sakramentalia (np. poświęcenia i błogosławieństwa) wydają się już bardziej elastyczne...

Pragnienie

Kościoły otwarte, ale w wielu z nich nie sprawuje się w tych dniach Eucharystii z udziałem wiernych. A jeżeli nawet się sprawuje, nie może przyjść na nie więcej niż 50 osób. A nawet jak chce się iść, to i tak słyszę - "zostań w domu". Co to we mnie budzi? Czy faktyczną tęsknotę za spotkaniem, czy dyskomfort z powodu braku jakiejś aktywności, wyłamanie z jakiegoś  schematu, przyzwyczajenia? Często jest tak, że szukamy zewnętrznych znaków, szukamy Boga na zewnątrz. Bardzo dobrze, że szukamy Go w świątyni, bo tam jest u siebie, bo to Jego dom (por. Łk 1, 41-50).   Czy potrafię jednak odnaleźć przestrzeń do spotkania z Bogiem także we własnym domu? Czy potrafię swój dom uczynić Jego domem? Właśnie teraz ja i Ty mamy okazję odkryć, że moje mieszkanie, mój pokój także mogą stać się świątynią, miejscem wypełnionym obecnością Boga. A przede wszystkim – to ja jestem (mam być) świątynią dla Boga – moje serce, całe moje ciało (por. 1 Kor 3, 16-17). Kiedy Samarytanka wyrusza do

Skazani... na piękno: cz. II - MOTYL

W różnych okresach dziejów niepełnosprawność była postrzegana na różne sposoby. Czasem traktowana było jako kara za grzechy, opętanie przez złego ducha lub inne tajemnicze moce. Na osoby nią dotknięte patrzono jako na ludzi godnych politowania i dotkniętych tragedią losu (wielu ludzi myśli tak nawet w dzisiejszych czasach…). W pewnym momencie dostrzeżono, że zasługują oni jednak na godne warunki życia i opieki, a w ostatnich latach coraz więcej mówi się włączaniu. „Inkluzja” – to teraz takie modne słowo (choć praktyka i rzeczywistość wyglądają różnie...). Ale był też taki okres, kiedy niepełnosprawność stawała się powodem do widowiska. Na przełomie XIX i XX w., głównie w Stanach Zjednoczonych bardzo popularne były tzw. „freak show”, "gabinety osobliwości". Kobieta z brodą, mężczyzna o trzech nogach, człowiek-słoń… to tylko niektóre z osobistości, które ze względu na niepełnosprawność przeszły do historii – jednak nie jako ludzie, a bardziej jako wybryki natury… Krótko