Larwa poczwarna
Larwa poczwarna
Larwa taka brzydka
Skąd ma wiedzieć, że rosną jej
skrzydła?
Życie larwy nie jest ani proste, ani
piękne, ani porywająco interesujące. Codzienność upływa w monotonii odżywiania
się i przemieszczania to tu, to tam. Raczej nikt się nią nie zachwyca ani jej nie
podziwia. Przecież to takie „paskudztwo”. Wydawać by się mogło, że
to życie nie mające właściwie żadnego celu ani większego sensu...
Kiedy przychodzi czas jej zamknięcia
w kokonie – czy zdaje sobie sprawę z tego, co się tam wydarzy? Czy zdaje sobie
sprawę, w co się zamieni i jak bardzo zmieni się jej sposób życia? Czy wie, że
niedługo będzie mogła spojrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy?
W monotonię jej życia przełamuje moment rozpoczęcia budowania kokonu, w którym sama siebie
uwięzi. Zamknięta w nim cierpi, żeby się przeobrazić. Kiedy coś nagle zaczyna z
ciała wyrastać, a coś innego zanika - to przecież nie może wydarzyć się bez
bólu! „Ciemnieje niebo w oczach larwy” - Na ile ona wie, po co to wszystko?
Nasze życie czasem może wyglądać podobnie. Może jesteś osobą z niepełnosprawnością i każdego dnia napotykasz spojrzenia wydające się mówić: „ty larwo poczwarna”. A może jesteś inteligentnym, wysportowanym i całkiem przystojnym mężczyzną, zadbaną businesswoman albo młodym człowiekiem zaczynającym dorosłe życie i snującym plany na przyszłość, ale nosisz w sobie coś, czego nie akceptujesz – i każdego dnia patrząc w lustro myślisz o samym sobie – „ty larwo poczwarna”… Może cierpisz jakieś ogromne męki – fizyczne poprzez chorobę, psychiczne – np. przez depresję, albo duchowe, przeżywając głęboki kryzys wiary. I może czujesz bezsens życia w kokonie, czekasz tylko, aż przyjdzie koniec. Aż się skończy ta choroba, stan depresyjny, aż się skończy ta duchowa ciemność, aż się skończą wszystkie twoje cierpienia i niewygody losu.
Ale czy wiesz, że właśnie w tym
bólu może zrodzić się nowe życie? Że ten ból może stać się przepustką do piękna? Czy
pamiętasz o tym, że larwa to nie ostatnie stadium rozwoju?!
Życie rodzi się w bólu. Nie ma
porodu, który by nie bolał i nie ma ludzkiego życia, które nie zaczynałoby się od
około dziewięciu miesięcy spędzonych w mroku i bardzo ograniczonej
przestrzeni (jak w kokonie!). Taki mały zarodek na początku swojego istnienia może bardziej przypomina właśnie larwę niż człowieka (choć od pierwszej sekundy jest już człowiekiem!). Ale w tym swoim "kokonie" się przeobraża, aby móc rozpocząć niedługo jakąś
nową formę istnienia. Dziecko w łonie matki nie wie, że może być jakieś życie „po
drugiej stronie”, poza „kokonem”. Tak
jak larwa, która jeszcze nie ma pojęcia o tym, jak to jest być motylem. Każde z
nich przechodzi przez swój poród – który może wydaje się końcem, a okazuje
początkiem drogi przez piękno.
W naszych różnych cierpieniach
też przechodzimy przez takie „porody”. Czujemy się czasem jak w kokonach,
osaczeni przez niepełnosprawność, poruszający się na wózka albo w mroku niewidzenia,
przykuci do łóżka przez nowotwór lub inną chorobę, zamknięci w kokonie czterech
ścian przez starość, samotność i brak opieki. Ktoś inny cierpi w
kokonie depresji, a jeszcze ktoś w kokonie duchowego kryzysu, który wydaje się
nie mieć końca, który jest tylko ciemnością.
Czasem jednak ogranicza nas kokon
tego, co myślimy sami o sobie, nie mając pojęcia o tym, jak bardzo inne i o ile
piękniejsze życie stoi przed nami otworem, jeśli się z tego kokonu
wydostaniemy.
Kiedy mam już dosyć, gdy czuję, że nie uniosę, nie zawsze
jest łatwo zwracać się do Boga i myśleć „wszystko będzie dobrze”. Bo kiedy
naprawdę nie widać świata poza kokonem, trudno uwierzyć, że on tam jest – i że
tam, na zewnątrz, może być lepiej.
Ale jednak… jest nadzieja. Larwa
wydostaje się z kokonu. Człowiek się rodzi, i choć na początku tylko płacze,
już niedługo zacznie się śmiać. Pierwszy trzepot skrzydeł. Pierwszy głęboki
oddech. NOWE ŻYCIE.
A motyl tak się bał śmierci larwy...
Larwa to nie ostatnie stadium. To
nie koniec, ale początek. Larwa musi „umrzeć”, by móc stać się czymś nowym.
Może wydaje się jej, że jest SKAZANA na śmierć, że nie ma już nic dalej. A jednak... przed nią jest PIĘKNO nowego życia...
Cdn.!
Komentarze
Prześlij komentarz