Bal przebierańców dla niepełnosprawnych - jakby sami nie byli "przebierani, inni", dyskoteka - dziewczyny, chłopaki na wózkach tańczą w rytm muzyki.
Ten "bal" to albo totalnie chory pomysł, albo coś z pogranicza światów, jakby nadziemskiego. Raz wydaje mi się, że jest piękny, naładowany niesamowitą energią i radością, które nazywają się "nadzieja". Innym razem wydaje mi się, że jest w tym coś zuchwałego i grożącego rozczarowaniem.

Może
jest w tym jakiś poważny skandal, żeby ich tak puszczać w tan, skandal,
żeby się tak nieskrępowanie śmiać z nimi, gdy oni cierpią, skandal,
żeby zapominali na chwilę o tym, jacy są. A może jest jeszcze większy
skandal - zamiast zapominać o swoim upośledzeniu, cieszą się swoim
życiem takim, jakie jest, chociaż przez chwilę. Może do szczęścia wcale
nie potrzeba zdrowia IronMan'a i hollywoodzkiej urody, może do szczęścia
nie potrzeba wcale być bogaczem?
Właśnie na dzisiaj, w sam raz, żeby coś wyjaśnić, w mszalnych czytaniach:
"Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani
braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie
zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś
ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy,
ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz
przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych."
/Łk 14,13-14/
Z
Brańszczyka wyjeżdżało się ciężko. Mimo, że zmęczenie wielu
wolontariuszom dało popalić, to wzruszenie przy żegnaniu się z naszymi
podopiecznymi pokazało co to znaczy: "A będziesz szczęśliwy,
ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć".
Jak skandal, to skandal. Z Ewangelią człowiek ma codziennie jakiś skandal. Nie zapraszaj na balangę fajnych znajomych, zaproś niepełnosprawnych...
Komentarze
Publikowanie komentarza