Przejdź do głównej zawartości

Znalezione 4

Niby techround.co to zwyczajny blog o tematyce techniczno-nowinkowej, ale czytanie mądrych, przemyślanych tekstów, które tam znajduję było dla mnie inspiracją wielu własnych rozkmin. Niby nigdzie otwarcie nie pojawia się kwestia wiary, czy wyznania, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że z ludźmi, którzy tam piszą mógłbym zjeść beczkę soli.
Nie da się wyciąć z życia chrześcijanina gadżetów współczesnej cywilizacji, telefonów, komputerów, prywatności w sieci, danych osobowych w chmurze, telewizji itp. Za to da się to wszystko przemyśleć i poukładać na właściwym miejscu. Chętnie bym skomentował wiele tekstów, jakie tam znalazłem. Może krok po kroku...
... Czy to, że wrzucamy swoje dane i historie w chmurę sprawia, że będziemy żyć w taki internetowym, chmurowym odbiciu wiecznie?
Nazwijcie mnie głupią, ale z tej perspektywy wydaje się to rzecz wręcz duchowa… I przypomina o genialnym odcinku Black Mirror „Be Right Back”, który zadaje podobne pytanie – czy wszystkie ślady, które zostawiamy po sobie na różnych serwerach pozwolą odtworzyć naszą osobowość? Czy są nami?

Zachęcam do czytania.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja obsługi błogosławieństwa on-line

Jeśli twój znajomy ksiądz błogosławi Ci na FB lub w sms'ie, nie wpadaj w panikę, tylko przeczytaj i zobacz instrukcję ;-) Jakiś czas temu Stolica Apostolska wypowiedziała się, że nie ma mowy o spowiadaniu przez telefon. Przez Skype pewnie też obowiązuje ta sama zasada. Tym bardziej inne sakramenty - komunia, namaszczenie, ślub... Wprawdzie w sakramentach konieczny jest żywy kontakt miedzy osobami, ale sakramentalia (np. poświęcenia i błogosławieństwa) wydają się już bardziej elastyczne...

Pragnienie

Kościoły otwarte, ale w wielu z nich nie sprawuje się w tych dniach Eucharystii z udziałem wiernych. A jeżeli nawet się sprawuje, nie może przyjść na nie więcej niż 50 osób. A nawet jak chce się iść, to i tak słyszę - "zostań w domu". Co to we mnie budzi? Czy faktyczną tęsknotę za spotkaniem, czy dyskomfort z powodu braku jakiejś aktywności, wyłamanie z jakiegoś  schematu, przyzwyczajenia? Często jest tak, że szukamy zewnętrznych znaków, szukamy Boga na zewnątrz. Bardzo dobrze, że szukamy Go w świątyni, bo tam jest u siebie, bo to Jego dom (por. Łk 1, 41-50).   Czy potrafię jednak odnaleźć przestrzeń do spotkania z Bogiem także we własnym domu? Czy potrafię swój dom uczynić Jego domem? Właśnie teraz ja i Ty mamy okazję odkryć, że moje mieszkanie, mój pokój także mogą stać się świątynią, miejscem wypełnionym obecnością Boga. A przede wszystkim – to ja jestem (mam być) świątynią dla Boga – moje serce, całe moje ciało (por. 1 Kor 3, 16-17). Kiedy Samarytanka wyrusza do

Skazani... na piękno: cz. II - MOTYL

W różnych okresach dziejów niepełnosprawność była postrzegana na różne sposoby. Czasem traktowana było jako kara za grzechy, opętanie przez złego ducha lub inne tajemnicze moce. Na osoby nią dotknięte patrzono jako na ludzi godnych politowania i dotkniętych tragedią losu (wielu ludzi myśli tak nawet w dzisiejszych czasach…). W pewnym momencie dostrzeżono, że zasługują oni jednak na godne warunki życia i opieki, a w ostatnich latach coraz więcej mówi się włączaniu. „Inkluzja” – to teraz takie modne słowo (choć praktyka i rzeczywistość wyglądają różnie...). Ale był też taki okres, kiedy niepełnosprawność stawała się powodem do widowiska. Na przełomie XIX i XX w., głównie w Stanach Zjednoczonych bardzo popularne były tzw. „freak show”, "gabinety osobliwości". Kobieta z brodą, mężczyzna o trzech nogach, człowiek-słoń… to tylko niektóre z osobistości, które ze względu na niepełnosprawność przeszły do historii – jednak nie jako ludzie, a bardziej jako wybryki natury… Krótko