Święto miłosierdzia. Gdybyś był księdzem i oglądałbyś spowiedź od drugiej strony konfesjonału, to codziennie byś uwielbiał Boga. Co On wyrabia, jakie cuda dzieją się w spowiedzi. Raz po raz widzę, jak mnie przerasta sytuacja, przerasta moje możliwości, mój intelekt. Konfesjonał jest pełen cudów, a ja nie mogę Wam o tym nic więcej powiedzieć! No to popatrzcie teraz na obraz Jezusa Miłosiernego. Fajny, milusi. Tak się uśmiecha sympatycznie, błogosławi sympatycznie. Taki wygłaskany, ale uwaga! To ten sam Jezus, który wywala przekupniów ze świątynnego dziedzińca, ten sam, co faryzeuszów nazywa pobielanymi grobami - hipokrytami, ten, co do błądzącego Piotra mówi "zejdź mi z oczu Szatanie". Miłosierdzie Boże pomyliło się nam może z naiwnością. "Ja robię swoje, potem niby przepraszam, jak oszukaną dziewczynę, a Bóg, frajer, przebacza mi i tak do następnego razu". A miłosierdzie i cwaniactwo nie schodzą się ze sobą!
to nie cudowna receptura, to wydarzenie, spotkanie, inspiracja. Kawa księdza Orione to mocny, choć gorzki kopniak, który postawi na nogi i doda sił.